NASTĘPNEGO DNIA GDZIEŚ KOŁO POŁU-  
DNIA ŁUKASZA OBUDZIŁ OBRZYDLIWY DZWIĘK  
DZWONKA. JAK NAĆPANY POLECIAŁ OTWORZYĆ  
DRZWI,ALE W OSTATNIEJ CHWILI SIĘ POCHA- 
MOWAŁ BO PRZECIEŻ DRZWI BYŁY OTWARTE OD 
TYGODNIA,BO KTOŚ ZAPIERDZIELIŁ ZAWIASY. 
ALE MNIEJSZA Z TYM. W DRZWIACH STAŁ JEGO
STARY KUMPEL. POZNALI SIĘ W INKUBATORZE.
NIE BYŁ Z WYGLĄDU FASCYNUJĄCYM CHŁOPA-  
KIEM,ALE NIE MIAŁ BAŁAGANU NA TWARZY,   
LECZ TROCHE BYŁ GŁUPAWY,A TO TYLKO      
DLATEGO,BO JAKO MAŁY CHŁOPCZYK MIAŁ     
SPIĘCIE W INKUBATORZE.                  
ŁUKASZ PRZYWITAŁ SIĘ Z NIM CZULE I      
ZAPROSIŁ DO ŚRODKA. CHŁOPIEC WSZEDŁ DO  
ŚRODKA I USIADŁ NA KANAPIE. ŁUKASZ ZDZI-
WIONY ZAPYTAŁ:                          
- CO CIĘ SPROWADZA,FRANEK ?             
- NOGI.                                 
- A PO CO PRZYSZEDŁEŚ ?                 
- DLA JAJ!                              
- NIE WYGŁUPIAJ SIĘ,PO COŚ MUSIAŁEŚ     
PRZYJŚĆ.                                
- ZGADZA SIĘ.                           
- TO PO CO PRZYSZEDŁEŚ ?.               
- NO,BO KUPIŁEM SE KOMPUTER I STACJĘ    
DYSKÓW I POMYŚLAŁEM SOBIE,ŻE MÓGŁBYŚ DO 
MNIE PRZYJŚĆ I WYTŁUMACZYĆ MI CO NIECO. 
- NIE MA SPRAWY.A JAKI MASZ KOMPUTER.   
- A JAKIŚ CODOMORE CZY COŚ TAM.         
- NIE CODOMORE TYLKO KOMODORE. JA TEŻ   
MAM TAKIEGO. ZOBACZ. - POWIEDZIAŁ ŁUKASZ
WSKAZUJĄC PALCEM NA KOMPUTER. BYŁ BARDZO
DUMNY Z TEGO,ŻE JEST TAKI OBSKAKANY W   
TEJ KWESTI. CZUŁ SIĘ JAK JAKIŚ BÓG.     
NIE CHCĄC MARNOWAĆ CZASU WZIĄŁ FRANKA ZA
SZMATY I POSZLI DO NIEGO DO DOMU. Z TEGO
WRAŻENIA ŁUKASZ ZAPOMNIAŁ NAWET,ŻE DO-  
PIERO CO WSTAŁ I JEST NA GOLASA. ALE    
JAKOŚ NIE ZANOSIŁO SIĘ NA TO,ŻE SIĘ     
KAPNIE.PO PIĘTNASTU MINUTACH BYLI NA    
MIEJSCU.TYM RAZEM FRANEK ZAPROSIŁ       
ŁUKASZA DO ŚRODKA. ŁUKASZ WPADŁ I       
UPADŁ,ALE SIĘ NIE PODNOSIŁ,BO PRZECIEŻ  
NIE MARNOWAŁ CZASU. DOCZOŁGAŁ SIĘ DO    
POKOJU FRANKA I ZOBACZYŁ KOMODORKA,     
MAGNET,TELEWIZOR I JESZCZE COŚ,CZEGO    
NIGDY WCZEŚNIEJ NIE WIDZIAŁ.WYTRZESZCZYŁ
OCZY I W TAKIEJ POZYCJI PRZEBYWAŁ JAKIEŚ
Z TRZY I PÓŁ GODZINY.FRANEK ZDENERWOWANY
NIE WYTRZYMAŁ I POPUŚCIŁ. WALNĄŁ ŁUKASZA
PROSTO W RAMIE TAK,AŻ GO RĘKA ZABOLAŁA,A
ŁUKASZ ANI DRGNĄŁ,JEDYNIE POTURLAŁ SIĘ  
Z 10 METRÓW,ZROBIŁ SALTO,ROZGWIAZDĘ,    
SZPAGAT,DWA PAJACE I SPADŁ Z DYWANU NA  
PODŁOGĘ. NA SZCZĘŚCIE NIC MU SIĘ NIE    
STAŁO. FRANEK WKURZONY JAK NIGDY WYDARŁ 
MU SIĘ PROSTO DO UCHA I TO POSKUTKOWAŁO.
ŁUKASZ MRUGNĄŁ OCZAMI. FRANEK WYSZEDŁ Z 
SIEBIE I STANĄŁ OBOK. NA SZCĘŚCIE MIAŁ  
TROCHĘ MIEJSCA. WE DWÓCH POSTAWILI      
ŁUKASZA NA NOGI.NO,I WTEDY WYPADŁ Z     
TRANSU,ALE OD RAZU PODSZEDŁ DO KOMPUTERA
I POKAZUJĄC NA STACJĘ ZAPYTAŁ:          
- A CO TO JEST!                         
- A TO JEST STACJA.                     
- CO ???                                
- STACJA DYSKÓW.                        
- A PO CO TO?,PRZECIEŻ GRY MOŻNA WGRYWAĆ
Z MAGNETOFONU.                          
- TAK,ALE ZA STACJI JEST SZYBCIEJ.      
- A MÓGŁBYŚ POKAZAĆ JAK ONA DZIAŁA ?    
- NIEMÓGŁBYM                            
- A CZEMU ?                             
- BO ONA NIE DZIAŁA.                    
- TO PO CO CI ONA ?-SPYTAŁ ZDENERWOWANY 
ŁUKASZ.                                 
- A CO PRZESZKADZA CI ?                 
- NIE!. A KOMPUTER CI DZIAŁA ?          
- NO.A PO CO MI KOMPUTER KTÓRY NIE DZIA-
ŁA?                                     
- TO GO WŁĄCZ.                          
- NIE UMIEM. WŁAŚNIE PO TO DO CIEBIE    
PRZYSZEDŁEM,ŻEBYŚ MI WSZYSTKO WYTŁUMA-  
CZYŁ.                                   
- DOBRA SŁUCHAJ. NAJPIERW TRZEBA WTYCZKĘ
WŁOŻYĆ DO KONTAKTU.                     
- HEJ CZEKAJ. TU CHOLERA NIE MA WTYCZKI.
- CO? TO JAK TY GO WŁĄCZYSZ.            
- NIE WIEM. CHODŻ OTWORZYMY GO,MOŻE DA  
SIĘ WŁOŻYĆ BATERIE PALUSZKI,BO AKURAT   
MAM TRZY.                               
- DOBRA,DAWAJ ŚRUBOKRĘT.-POWIEDZIAŁ     
ŁUKASZ ZACZYNAJĄC ODKRĘCAĆ KOMODORKA.   
ODRRĘCIŁ PIERWSZĄ ŚRUBKĘ,DRUGĄ,TRZECIĄ  
I STARCZY. PODWAŻYŁ POKRYWĘ,LECZ NIE    
MÓGŁ JEJ ZDJĄĆ. SPYTAŁ SIĘ FRANKA:      
- FRANEK JAK TO SIĘ ZDEJMUJE ???        
- ANO TAK! - POWIEDZIAŁ ODŁAMUJĄC CAŁY  
SPÓD. ŁUKASZ WYSTRASZONY POWIEDZIAŁ:    
- CHYBA POŁAMAŁEŚ.CO POWIE TWÓJ TATA ?  
- NIC NIE POWIE,BO STRACIŁ MOWĘ NA      
WOJNIE.                                 
- A TO DOBRZE,NIE BĘDIE KRZYCZAŁ.       
- CZEMU?. ON TYLKO STRACIŁ MOWĘ,ALE     
KRZYKU NIE.                             
- O KURZA TWARZ. JA SIĘ BOJĘ,JA UCIEKAM 
POWIEDZIAŁ I UCIEKŁ. POWROTNA DROGA     
ZAJEŁA MU TYLKO 4 MINUTY CZASU. WPADŁ   
DO CHATY A STARA OD RAZU:               
- GDZIE SIĘ WŁÓCZYSZ PO DNIU I TO W     
DODATKU NA GOLASA.                      
- CO NA GOLASA ?? ACH,RZECZYWIŚCIE.     
ZAPOMNIAŁEM SIĘ UBRAĆ,SKOCZĘ TERAZ.     
- GDZIE???                              
- UBRAĆ SIĘ.                            
- A W CO!. WŁAŚNIE PIORĘ TWOJE UBRANIE. 
- TO NIE MA NIC INNEGO,TYLKO JEDNO      
UBRANIE.                                
- NIESTETY TAK,MUSIAŁAM CZYMŚ ZAPŁACIĆ  
RATĘ ZA KOMPUTER,A JEŚLI JUŻ JESTEŚMY   
PRZY TYM TEMACIE,TO NIE WCHODŻ DO       
POKOJU BO OJCIEC TAM GRA.               
- NO I CO Z TEGO. IDĘ. - I POSZEDŁ.     
OTWORZYŁ DRZWI OD POKOJU A TAM STARY    
MIOCHA JAK GŁUPI NA TETRISIE,AŻ MU      
PARA Z USZU LECI. ŁUKASZ NIC NAWET NIE  
MÓWIŁ TYLKO POŁOŻYŁ SIĘ SPAĆ,BO PÓŻNIEJ 
MIAŁ SKOCZYĆ DO JADZI.                  
                                        
                                        
   IDEA AND TEXT BY 
COMPOD OF CHARGED   
                                        
                                        
                  CIĄG                  
                 DALSZY                 
                WKRÓTCE!                
                                        
                                        
                                        
                                        
                                        
                                        

powrót